sobota, 23 lipca 2016

Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały.





Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą
Mam parasol, który chroni mnie przed nocą

Siedział późnym wieczorem na balkonie i patrzył w gwiazdy. Myślał o tym, co w ostatnim czasie wydarzyło się w jego sportowym życiu. Co czuł? Smutek, żal i rozczarowanie. Przecież robił wszystko, by zdobyć uznanie w oczach trenera. A co dostał w zamian? Nic. Nie pojedzie do Rio, nie będzie razem z kolegami walczyć o najwyższe cele. O medal Igrzysk Olimpijskich.

Oddycham głęboko, stawiam piedestały
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Starał się. Myślał, że będzie dobrze, że dostanie szansę w zamian za to, jak przyczynił się do tego, by drużyna uzyskała kwalifikację do Igrzysk. Niestety, odpadł. W najgorszym możliwym momencie, w końcu nie był już młodzieniaszkiem. Tegoroczne Igrzyska w Rio były najprawdopodobniej ostatnimi, w których mógłby wziąć udział. Na kolejne, które odbędą się za cztery lata, nikt go już zapewne nie powoła. Nadejdą inni, młodsi i zdolniejsi zawodnicy, który z powodzeniem go zastąpią.

Mieszkam w wysokiej wieży, ona mnie obroni
Nie walczę już z nikim, nie walczę już o nic

Decyzja trenera wydawała mu się mocno krzywdząca, ale przecież nie mógł nic zrobić. Jedynym plusem całej tej sytuacji było to, że mógł wybrać się na wakacje. Odpocząć od całego tego zgiełku i w spokoju przetrawić ostatnie wydarzenia.  A potem, po powrocie, rzucić się w wir pracy i zająć trenowaniem do sezonu ligowego.

Palą się na stosie moje ideały
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Nie uważał, że rywalizację z innymi środkowymi przegrał sportowo, chociaż usilnie próbował to sobie wmówić. Chciał znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie tego, dlaczego został odrzucony. Starał się przecież jak mógł, robił wszystko co w jego mocy, by grać jak najlepiej i pomagać drużynie. Wydawało mu się, że jest całkiem niezły, że jego wyniki są zadowalające. A jednak przegrał z kontuzjowanym kolegą, który stracił praktycznie cały sezon na leczeniu. Czuł się niedoceniony i potraktowany niesprawiedliwie. Miał do tego prawo. Przynajmniej teraz, kiedy cała ta sprawa była jeszcze świeża.
Nie chciał jednak krytykować swoich kolegów. Wierzył, że sobie poradzą i mocno trzymał za nich kciuki. Trzeba było tylko przełknąć gorycz porażki. Wiedział, że mu się to uda, potrzebował tylko czasu. A potem powinno być już tylko lepiej.

Stawiam świat na głowie do góry nogami
Na odwrót i wspak bawię się słowami
Na białym czarnym kreślę jakieś plamy

Nie zamierzał jednak kończyć kariery reprezentacyjnej, ani obrażać się na trenera czy kolegów. Wierzył w swoje dalsze występy w Reprezentacji i nie zamierzał się poddać. Wręcz przeciwnie, zamierzał zrobić wszystko, by zaliczyć udany sezon ligowy i ponownie otrzymać powołanie do kadry. W końcu w przyszłym roku drużynę czekały Mistrzostwa Europy. I on zamierzał wziąć w nich udział.

Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

~.~
Nietrudno się domyślić, o kim jest ta siatura. Zostawiam ją do oceny, wraz z jedną z moich ulubionych piosenek, która ostatnio wszędzie mi towarzyszy. Mam nadzieję, że się spodoba.

17 komentarzy:

  1. Piosenki nie znam, prawdopodobnie poznam po opublikowaniu komentarza, ale to nieistotne, bo bardzo dobrze wpasowała się w klimat tej siatury. Możemy sobie tylko wyobrażać co czuł i nadal czuje Marcin, bo zostać skreślonym na ostatniej prostej do igrzysk musi być ogromnym ciosem, pewne natomiast jest to, że decyzję przyjął z godnością i właściwym sobie spokojem. I że nie ma zamiaru "obrażać się" na reprezentację, co też sam zapowiedział. Możdżon wielki nie tylko wzrostem. Ale zadra w sercu pozostanie.
    Ach, szkoda, że nie publikujesz częściej, bo zapisałaś na swoim koncie kolejną świetną i przede wszystkim bardzo obrazową miniaturę. Gratulacje. I pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, zadra pozostanie. Czy Marcin tego chce czy nie. Dziękuję i również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. dla mnie brak Marcina to jest wgl jakies nieporozumienie... Pisz więcej ! Proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czeka się na Ciebie i Twoje miniatury. Jest coś w tym, że zabierasz głos rzadko (jak dla mnie za rzadko), ale jak już się odezwiesz to dłonie same składają się do oklasków. Bardzo trafnie, krótko i na temat.
    Niedawno obejrzałam wywiad Kadziewicza z Marcinem i Twój tekst to tak naturalna kontynuacja tej rozmowy, że mam wrażenie, jakby on sam Ci to dyktował. Gratuluję.
    A ze wszystkich piosenek świata wybrałaś tę, której tak starannie unikam. Dzięki, bo może już dość uciekania, trzeba coś napisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że się podobało. :)

      Usuń
  4. Idealnie oddałaś emocje Marcina. Przez moment miałam wrażenie jakby naprawdę siedział obok i mi to opowiadał. Na pewno to była bolesna decyzja bo sportowo nie był gorszy, a jego doświadczenie w wielu momentach było nieocenione. Ciężko zrozumieć decyzję trenera nam kibicom, więc nie wyobrażam sobie burzy w głowie Marcina. Jego marzenie o olimpijskim medalu chyba pozostanie niespełnione, a szkoda.

    Ściskam & zapraszam serdecznie na nowość na: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/07/osiem.html?m=1 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) I racja, szkoda. Bo akurat Marcinowi należało się, by dalej uczestniczyć w walce o medal olimpijski.

      Usuń
  5. Ojejku piszesz tak prawdziwie. Ta historia jest przedstawiona tak realnie,że wywołuje ogrom emocji. Emocji ,które bohater na pewno przeżywa i prawdopodobnie będzie przeżywać przez całe życie. Bo przecież wiemy jak ważne dla Niego są igrzyska.
    Zapraszam na ostatnią część historii Meredith i Matta
    http://znikamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mocne. Łapie za serce. Możdżon został zdecydowanie potraktowany bardzo niesprawiedliwie i istnieje spora szansa, że S.A. przejedzie się na tym, że go nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolałabym nie, bo życzę chłopakom jak najlepiej. Ale tak naprawdę chyba nic by mnie nie zdziwiło.
      I dziękuję za obecność.

      Usuń
  7. Myślę, że właśnie tak czuje się Marcin. Smutny, zły, rozgoryczony, nie rozumiejący decyzji trenera, ale jednocześnie nie poddający się. Ten ostatni akapit jest świetnym przesłaniem i morałem.
    Co do decyzji Antigi, to ja dalej nie rozumiem, nie zgadzam się i nadal nie umiem opisać jak bardzo jestem na niego wściekła i jak bardzo jest to niesprawiedliwe.
    Zapraszam na nowy rozdział - http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także jej nie rozumiem, ale mam nadzieję, że wyjdzie to na dobre. Niemniej jednak już zawsze będzie mi szkoda Marcina.

      Usuń
  8. Po krótkiej przerwie zapraszam na nowość: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/08/dziewiec.html <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy epizod: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/08/dziesiec.html <3

      Usuń