sobota, 22 sierpnia 2015

Przypadki Grzegorza K.



Przypadkiem ją poznał, gdy wpadł na nią na imprezie u wspólnych znajomych. Nie potraktował tego nie wiadomo jak poważnie, w końcu nadal trochę cierpiał po rozstaniu z poprzednią dziewczyną. A mimo to przegadał z nią całą noc, zdając sobie sprawę, że wiele ich łączy. Czy mu się spodobała? Nie, nawet nie myślał o niej w tych kategoriach. Co nie znaczy, że była brzydka, co to to nie. Bo zachwycała urodą gdzie tylko się pojawiała. Jej długie i gęste kasztanowe włosy podskakiwały przy każdym ruchu, soczyście zielone oczy wciąż się śmiały, a rumiane policzki dodawały jej uroku. Nie dało się obok niej przejść obojętnie, bo wzbudzała zainteresowanie każdego. Miała także miły dla ucha głos, który sprawiał, że można było jej słuchać godzinami. Tak samo było z jej śmiechem, który swoim brzmieniem przypominał dźwięk małych dzwoneczków. I nie potrzeba było więcej.
Przypadkiem spotkał ją na klatce schodowej, gdy wprowadzała się do mieszkania naprzeciw jego. Czy był zaskoczony? Owszem, ale był także bardzo zadowolony. W końcu dobrzy sąsiedzi to skarb, prawda? A on czuł, że z nią tak właśnie będzie. I wcale się nie pomylił. Nierzadko wpadała do niego tylko po to by z nim posiedzieć i dotrzymać mu towarzystwa. Oglądała z nim filmy i dzieliła się obiadami, bo zawsze gotowała jak dla wojska, co wynikało z faktu że miała dużą rodzinę i tak była przyzwyczajona. Ale Grzegorz nie narzekał, bo gotowała doskonale. I coraz bardziej wydawało mi się, że jest nierealna i zwyczajnie nie istnieje. Bo przecież ideałów nie ma, prawda?
Przypadkiem podczas jednego ze wspólnych posiłków zaprosił ją na randkę. Słowa wypłynęły z jego ust nim zdążył się zastanowić co tak naprawdę proponuje. Czy żałował? Zdecydowanie nie. Zwłaszcza gdy się zgodziła. Zabrał ją do włoskiej restauracji w centrum miasta, gdzie zjedli pyszną kolację i wypili po lampce wina. Później poszli na spacer, podczas którego znów rozmawiali o wszystkim i o niczym, a ich buzie praktycznie się nie zamykały. Czuł, że może jej powiedzieć wszystko, nawet swoje największe obawy, bo wiedział, że go nie wyśmieje. Między nimi była magiczna więź, która tylko utwierdzała go w przekonaniu, że ta dziewczyna była wyjątkowa.
Przypadkiem ją pocałował, gdy płakała podczas oglądania filmu, bo zdążyła przywiązać się do jednego z bohaterów, a ten zmarł. Nie zastanawiał się nad tym co robi. Po prostu ujął jej twarz w swoje dłonie i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Przez chwilę bał się, że wszystko zepsuje, że dziewczyna wstanie i wyjdzie, a potem już nigdy nie wróci. Ale odrzucił tę myśl gdy odwzajemniła pieszczotę. Wtedy po raz pierwszy poczuł, że coś mogłoby między nimi być.
Przypadkiem zrozumiał, że jest dla niego bardzo ważna, gdy wyjechała na kilka dni do rodziny. On wykorzystywał wolny czas na odpoczynek i oglądając w telewizji jakiś idiotyczny serial zdał sobie sprawę, że tęskni za jej obecnością. Za tym, że zawsze wszędzie rozrzuca popcorn, za tym, że na przemian śmieje się i płacze, gdy wczuje się w fabułę oglądanego filmu. Za jej perlistym śmiechem, a nawet za tym jak mierzwi mu włosy, psując tak misternie układaną fryzurę. Co ciekawe, była jedyną, której na to pozwalał. Żadna inna kobieta nie mogła tego robić.
Przypadkiem zrozumiał, że nie może bez niej żyć, gdy mocniej zabiło mu serce kiedy znów ją zobaczył. Miał wrażenie, że nie widział jej przez lata, a tak naprawdę był to tylko tydzień. Ale ona już tak zdążyła zawładnąć jego sercem i umysłem, że każda chwila bez niej wydawała mu się wiecznością. Gdyby nie treningi najpewniej by oszalał. A tak wzbudzał tylko zainteresowanie klubowych kolegów, którzy zastanawiali się co powodowało uśmiech na jego twarzy. Nie zamierzał im jednak mówić, że jego powodem była każda, nawet najmniejsza myśl o niej.
Przypadkiem powiedział jej, że ją kocha, gdy prowadzili jakąś mała wojnę i się przekomarzali. Początkowo się przestraszył, widząc szok na jej twarzy, ale to ustąpiło miejsca ogromnej radości, gdy powiedziała mu, że czuje to samo. Od tej chwili był najszczęśliwszym facetem na świecie. Nadal tak jak wcześniej mógł na nią liczyć, nadal spędzali ze sobą wolny czas, nadal przychodziła na jego mecze, ale teraz mógł ją bez przeszkód przytulać i całować. Więcej do szczęścia nie potrzebował.
Przypadkiem odkrył, że jest chora, gdy znalazł wyniki jej badań pomiędzy papierami w szufladzie biurka. Początkowo był wściekły, że zataiła przed nim ten fakt, ale widząc jej zrozpaczoną minę odpuścił. Wyjaśniła mu, że nie wiedziała jak mu o tym powiedzieć i że później coraz bardziej bała się, że ją zostawi. Poinformował ją, że nigdy tak nie postąpi, bo za bardzo ją kocha. Obiecał, że przejdą przez to razem. Pozwolił uwierzyć, że warto mieć nadzieję.
Przypadkiem dowiedział się, że jest problem z jej leczeniem, gdy jej lekarz oznajmił mu, że zostanie ojcem. A wtedy nie można rozpocząć leczenia, bo to może zaszkodzić rozwijającemu się dziecku. Przekonywał ją, żeby zadbała o swoje zdrowie, rezygnując z życia dziecka. Początkowo odmawiała, skracając swój czas i zmniejszając swoje szanse na przeżycie. Nie chciała słyszeć o tym, że miałaby zabić niewinną istotę. Później jednak wydawała się rozumieć, że tak będzie lepiej, że zdążą jeszcze mieć gromadkę dzieci, które wspólnie wychowają.
Przypadkiem zrozumiał, że go oszukała i podjęła inną niż ustalali decyzję, gdy przyjechał prosto z meczu do szpitala i lekarz poinformował go, że ma syna. Gdy zapytał czy może ją odwiedzić zapadła głucha cisza. To wtedy dotarło do niego, że przedłożyła życie dziecka nad swoje. To samo z resztą wynikało z jej pożegnalnego listu.
" Najdroższy,
wybacz mi, ale nie potrafiłam go zabić. Przecież to nie była jego wina, dlaczego więc miałam odebrać mu życie? Zaopiekuj się nim, proszę. Daj mu ciepło i miłość, na które zasługuje. Znajdź sobie kogoś, a jemu daj szansę na to, by wychował się w pełnej rodzinie. W końcu każde dziecko potrzebuje matki.
Zawsze Twoja.”
Już nie przypadkiem zrozumiał, że była miłością jego życia. Obiecał sobie, że dla niej wychowa syna na porządnego człowieka, dla niej będzie starał się być dobrym ojcem. Bo gdy ponownie spotkają się w Zaświatach chciał, by powiedziała mu, że jest z niego dumna. Niczego więcej nie oczekiwał.
                                                  ~.~
Taki prezent urodzinowy ode mnie dla Was.

16 komentarzy:

  1. Na wstępie oczywiście wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Zdrówka, powodzenia na uczelni, mnóstwa weny, sportowych emocji i czego tam sobie tylko zażyczysz :)
    A teraz... Kosinka! <3 Uwielbiam Grzesia w takim wydaniu - romantycznego, oddanego i opiekuńczego (nawet jeśli pewna Pani od najlepszych ff w sieci sądzi, że jest na valium ;))). Kurczę, na podstawie tego oneparta można by wysnuć wniosek, że naszym życiem rządzą przypadki, no bo właściwie wszystko w życiu środkowego wydarzyło się niespodziewanie i jakby mimo woli, ale świetnie opisałaś cały ten proces "zakochiwania się". I kiedy już zaczęłam przyzwyczajać się do tej sielankowej atmosfery, zaserwowałaś nam prawdziwą bombę, która nadała zakończeniu słodko-gorzkiego posmaku. No bo niby jest syn, jest Grześ, który odnalazł miłość swojego życia, ale nie ma jego ukochanej, a przynajmniej nie ma jej ciałem.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem jak to skomentować, bo Twoje komentarze zawsze trafiają w sedno. ;) Za życzenia serdecznie dziękuję, mam nadzieję, że się spełnią. :)
      Pozdrawiam również :*

      Usuń
  2. lubię Grzegorza, więc przede wszystkim podoba mi się wybór bohatera i podoba mi się też forma tej miniatury i sama treść też, chociaż się tak źle kończy. ale w sumie to tak przeczuwałam po łagodnym, łatwym początku.
    no i wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest tak, że wszystko jest zawsze dobrze. Taka niestety jest kolej rzeczy.
      I dziękuję bardzo :)

      Usuń
  3. No nie moge. No dlaczego ona nie zyje ;<<< ja sie na to nie zgadzam i juz. Do ostatniego momentu mialam nadzieje ze wyjdzie ze szpitala i bedzie z grzegorzem... WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie udało się. Ale Grzegorz zyskał syna i dla niego teraz będzie walczył.
      Dziękuję bardzo :)

      Usuń
  4. "Przypadkiem powiedział jej, że ją kocha..." - och!
    Ciężkie zakończenie zgotowałaś tej przypadkowej miłości, ale jest jakaś gorzka nadzieja w tym zakończeniu, i obietnica szczęścia.
    Z okazji Twoich urodzin życzę sobie kolejnej takiej zgrabnej miniaturki :). Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak miało być. Nadzieja, że będzie kiedyś dobrze.
      I dziękuję bardzo :)

      Usuń
  5. STO LAT, STO LAT ! (choć spóźnione, za co przepraszam).
    W miarę czytania rzedła mi mina. Zapowiadało się magicznie, ale przyszła proza życia.
    Szacunek za poruszenie bardzo ważnego i trudnego tematu. Kwestia ceny i poswięcenia. Każdy ma na to inny pogląd, ale mimo wszystko uważam, że popełniła słusznie. W końcu "Miłość do dziecka jest jedyną miłością prawdziwie szczerą.
    Nie zaznał miłości nikt, kto nie posiada cząstki siebie w potomku."
    Pozdrawiam i dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, życie nie jest sielanką i czasem, jak to określiłaś, proza życia dogania nas szybciej niż byśmy tego chcieli.
      Ja sama też uważam, że postąpiła słusznie, ale nie mam pojęcia jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Obym się nigdy o tym nie przekonała.
      Dziękuję za życzenia i za odwiedziny, również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. ojejku, Grześ, dawno o nim nic nie czytałam!
    w dobry sposób podeszłaś do tego dość trudnego tematu, czapki z głów. nie sądziłam, że tak to poprowadzisz, myślałam, że raczej Grześ coś tu nawywija i wszystko popsuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo miło mi to czytać :)
      I fakt, Grzesia jest ostatnio wszędzie mało. A szkoda.

      Usuń
  7. Podoba mi się kompozycja tego opowiadania. A co do samej fabuły, to smutno się to wszystko zakończyło, choć rozumiem decyzję dziewczyny. To zawsze jest trudna sytuacja, ale prawdziwa matka nie pozwoli zabić swojego dziecka. Myślę, że ona będzie dumna z Grześka, a on sam zrobi wszystko, zeby synowi niczego nie zabrakło.
    Jeśli masz ochotę, zapraszam na mojego nowego bloga, http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) I zgadzam się, że to faktycznie trudna sytuacja. I zawsze każdy wybór będzie miał swoje plusy i minusy, tego niestety nie da się zmienić.
      A na bloga postaram się zajrzeć. :)

      Usuń
    2. Hej :) Dziękuję za komentarz u mnie. Właśnie dodałam pierwszy rozdział, więc zapraszam, jeśli znajdziesz chęci i czas :)
      A kiedy u Ciebie można się spodziewać nowej siatury? Mam nadzieję, że mnie o takowej poinformujesz! :P

      Usuń
    3. Zaraz zaglądam :)
      A nowa siatura powoli się tworzy. I poinformuję na pewno, jeśli tylko tego chcesz :)

      Usuń